Wysłany: |17 Sty 2012|, o 19:05 HUMOR coś na rozweselenie (fotki, filmiki, kawały itd.)
Zaczynam Ja żeby nie było:
Mąż do żony: Ty weź sie kulnij do sklepu po piwko dla mnie.
Zona patrzy na niego zdziwiona i mówi: A może jakieś magiczne słowo?
Mąż na to: hokus-pokus,czary-mary wypier....j po browary.
Ostatnio zmieniony przez Admin |9 Mar 2012|, o 17:53, w całości zmieniany 1 raz
Podanie penisa:
Ja, niżej podpisany Penis, zwracam się o podniesienie wynagrodzenia z następujących powodów:
Wykonuję pracę fizyczną
Pracuję na odpowiedzialnym stanowisku
Przede wszystkim pracuję głową
Pracuję także w weekendy oraz święta państwowe
Pracuję w zanieczyszczonym środowisku
Nie otrzymuję wynagrodzeń za nadgodziny i pracę zmianową
Pracuję w zaciemnionych warunkach, o złej wentylacji
Pracuję w wysokich temperaturach
Narażam się na niebezpieczeństwo chorób zawodowych
penis
Odpowiedź z działu kadr:
W nawiązaniu do poruszonych argumentów informujemy, że uważamy je za całkowicie bezzasadne, ponieważ:
Nie pracuje Pan w systemie ośmiogodzinnym
Ciągły Pana sen przerywają jedynie krótkie okresy twórczej pracy
Nie zawsze wykonuje Pan polecenia kierownictwa
Nie przebywa Pan w wyznaczonym miejscu, ale ciągle je zmienia
Za często robi Pan przerwy w pracy
Nie wykazuje się Pan inicjatywą działania, która jest wymuszana presją i stymulacją kierownictwa
Zostawia Pan bałagan po zakończeniu zmiany
Zaniedbuje Pan zdrowie i wymogi bhp, nie zakładając odpowiedniej odzieży ochronnej
Unika Pan pracy jedna zmiana po drugiej
Czasami opuszcza Pan miejsce wyznaczone przed ustalonym czasem
Nade wszystko podejrzane jest to, że przychodzi Pan i wychodzi z pracy, taszcząc dwa podejrzanie wyglądające worki.
Dział Kadr
w hipermarkecie wpada na siebie dwóch mężczyzn:
- bardzo przepraszam ale szukam żony
- wie pan że ja również?
- a jak pańska żona wygląda może widziałem?
- wysoka blondynka, długie włosy, smukła sylwetka, pełne piersi, długie nogi, zgrabna pupa, a pańska żona jak wygląda?
- nie ważne, szukajmy pańskiej!
Roman tego dnia zaspał. Zaspał nie dlatego, że zepsuł mu się budzik czy że zachlał ryja. Zaspał dlatego, że aplikacja WakeUp! w jego smartfonie przestała być kompatybilna z najnowszą wersją systemu operacyjnego, która samoczynnie zaktualizowała się przez noc, i żeby zaczęła znowu działać, trzeba było kupić ją na nowo, o czym Roman nie wiedział, smacznie chrapiąc do 7.20. Rzucając słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe wepchnął w siebie suchą bułkę i obrzydliwą ekokawę zbożową i pobiegł na parking do samochodu. Roman był jednym z nielicznych twardzieli, którzy z ohydnego blokowiska “Lazurowa Willa” powstałym na miejscu cmentarza w Palmirach jeździli do Warszawy samochodem. Nie bardzo miał jednak wyjście, gdy w zeszłym roku ZTM, zasłaniając się “optymalizacją polityki transportowej miasta” i “redukcją emisji dwutlenku węgla per capita” skasował jedyną linię autobusową kursującą z osiedla do metra Młociny. Wielu mieszkańców osiedla po prostu dreptało półtora kilometra do głównej trasy i łapało stopa, choć było to surowo zabronione.
Po wciśnięciu przycisku ENGINE START silnik nie zaskoczył od razu. Co do diabła? – zdążył tylko pomyśleć Roman, ale słodki, kojący głos asystenta pokładowego wyjaśnił wszystko: “za 500 kilometrów. Aktualizacja. Oprogramowania. Opłata. 250 zł. Zostanie pobrana. Z twojego konta”. Coroczne, zdalne aktualizacje oprogramowania w samochodach były jednym z najlepszych sposobów na wyduszenie dodatkowej kasy od klientów, a każda aktualizacja była niezwykle ważna, ponieważ bez niej poprzedni system operacyjny po prostu przestawał działać. Nie daj jednak panie borze, żeby ktoś przy nim grzebał – auto nie tylko blokowało się na stałe, ale również wysyłało informację o naruszeniu praw autorskich. Roman westchnął i ruszył, wyboistą drogą dojeżdżając do głównej trasy. Ruch nie był dziś duży, więc przy drodze kręciło się sporo osób wyczekujących na podwózkę. Roman nie miał ochoty na problemy z policją, która polowała na biorących autostopowiczów (traktowano to jako przestępstwo gospodarcze – nielicencjonowany przewóz osóB), więc choć twarze sąsiadów stojących przy drodze były mu znane, minął je i pojechał dalej. “Wjechałeś. W strefę. Odcinkowego pomiaru prędkości” – mówił asystent. Spokojnie, myślał Roman, nie dupną mnie tak łatwo, i tak utknę na światłach. Najpierw na tych dla ludzi, potem dla tych na jeży – rozmyślał i bezwiednie przyspieszył do 60 km/h. “Przekroczono. Prędkość. O 10 km/h.” – zauważył asystent – “Z twojego konta pobrano. 100 zł. Na rzecz. Straży Drogowo-Mandatowej”. ****! – krzyknął Roman w samochodzie i natychmiast tego pożałował. “Wykryto. Wściekłość. Nie prowadź. Samochodu. Pod wpływem. Agresji. Zarządzam 10-minutowy. Odpoczynek”.
10 minut odpoczynku Roman wykorzystał na szluga. Były wprawdzie limitowane, ale koledzy Romana nie palili i odpalili mu połowę swoich limitów w zamian za kilka innych drobnych przysług. Roman ruszył dalej. Tym razem już się pilnował, ale i tak nie dawało się już jechać szybciej niż 50 km/h ze względu na rowerzystów. Przepis o tym, że wyprzedzając rowerzystę, trzeba jechać maksymalnie 10 km/h szybciej niż on, był jeszcze do zniesienia, ale gorsze były uregulowania, które weszły w życie w styczniu 2019: Unia Europejska zainspirowana przykładem Szwecji, wprowadziła zasadę, że w wypadku kierowcy z rowerzystą zawsze winny jest ten pierwszy, choćby rowerzysta złamał wszystkie przepisy świata. Polska protestowała, zasłaniając się niższą kulturą drogową, ale Unia wydała dyrektywę “ZERO OFIAR” i koniec. Na efekty nie trzeba było długo czekać: na drogach zaroiło się od pijanych rowerzystów jadących pod prąd i wpadających całym rozpędem na samochody w celu uzyskania odszkodowania i stałej renty. Nawet na postoju pod światłami można było zostać uderzonym przez rowerzystę i stać się winnym, absolutnie wszyscy wozili więc filmujące na 4 strony świata kamery. Zmniejszyło to problem o tyle, że teoretyczna wina rowerzysty była widoczna gołym okiem i bezsprzeczna, natomiast przepisy nie pozwalały go ukarać. Policjantowi – jeśli miał dobry dzień i sympatię wobec kierowcy – pozostawało tylko wpisać, że “w rzeczywistości wypadek nie miał miejsca”.
Tak Roman dojechał do granicy miasta. Nie dało się tego nie zauważyć. “Przekroczyłeś. Strefę 1. Rozpoczynam. Pobór opłat” – informował asystent głosem Krzysztofa Ibisza. Pech Romana polegał na tym, że pracował w strefie 2., gdzie opłaty były już dość wysokie, a samochody wjeżdżające tam musiały spełniać normę Euro 7, stąd Roman musiał wziąć kolejny kredyt na Renault Clio VI w bazowej wersji 0.6 biturbo+hybryda. Przesuwając się w żółwim tempie po lewym pasie (środkowy był dla autobusów i taksówek, a prawy – dla rowerów), Roman zdążył już sprawdzić tweety i statusy wszystkich znajomych na fejsie, przeczytać wszystkie niusy na ponecie (oficjalny portal informacyjny PO), sprawdzić prognozę wzrostu cen benzyny, dowiedzieć się o pogodę na jutro i przepisy kulinarne na wczoraj. Co ciekawe, choć w samochodzie nie wolno było już jeść (od 2015) i palić (od 2014), to nadal można było podczas jazdy swobodnie surfować po sieci i nikt się nie czepiał.
Roman wjechał na najprzyjemniejszy odcinek: strefę 2. Tu już było więcej normalnych, jednopasmowych ulic, i choć prędkość na nich była ograniczona do 30 km/h, dawało się jechać płynnie. DawałoBY się jechać płynnie, gdyby nie stale aktywująca się funkcja Pre-Safe, która hamowała auto do zera. Ktoś wyjeżdżał z bocznej ulicy podporządkowanej – Pre-Safe i hebel w podłogę, bo przecież mógłby wyjechać, nie ustępując pierwszeństwa. Pieszy stoi na chodniku? Pre-Safe, przecież może wbiec. Jedzie rowerzysta? Tu akurat Pre-Safe się przydawało, bo taki dany rowerzysta najczęściej zajeżdżał drogę i wciskał klamki hamulców ile sił w dłoniach – a nuż dziś się uda. Roman czasem liczył, ile razy Pre-Safe włączy się na ostatnim odcinku drogi. Dziś wystarczyło 11. Z daleka zauważył miejsce do parkowania – podjechał do niego i włączył Park Assist. Samochód nie tylko sam płynnie wjechał w lukę, ale też aksamitnym głosem poinformował: “Rozpoczęto. Parkowanie w strefie płatnej. Pobieram opłatę z konta…”.
1. koledzy, widziany radiowóz w stronę Bydgoszczy
2. kolego to nie radiowóz
1. a co to jest?
2. gospodarstwo rolne
2. dwa koguty na dachu i dwie świnie w środku
M1: Mobile jak mnie slychac
M2: Kolego jak panewki w polonezie, glosno i wyraznie
1 - patrzcie jaka ** na parkingu stoi
2 - a no kilka tygodni temu tez tu stała, jechaliśmy na pięć tirow, ja (tu pseudo 3 kolejnych) i stary, wszystkim dala
1 - taaaaa.. a staremu tez?
2 - no staremu nie do końca, był ostatni w kolejce, zabrał dziwke do kabiny, dał 50 zł i mówi ''posiedź tu dziecko niech ci ** odpocznie''
1 - Mobilki, mobilki jak mnie slychac?
2 - Kolego tak piszczysz jakby ci jajka urwalo.
-------------------------------------------
1 - Cześć Jurek, wróciłeś już z sanatorium?
2 - Już wróciłem.
1 - I jak było, te same kobitki ?
2 - --------- (cisza)
1 - Kiedy znowu jedziesz ?
2 - Mam pozamiatane, obok siedzi moja żona.
1 - Ups sory.
-----------------------------------------
1 -Coś mi obciera z przodu po prawej w okolicach koła
2 - Co takiego?
1 - Nie wiem.
2 - A spróbuj nie jechać po tej linii z boku po prawej (margines).
1 - Chyba zjadę na jakiś parking i zobacze co to jest.
1 - Nie jedź po linii ciągłej < krzycze na 19
No i zjechał ja za nim, odkręca przednie lewe koło i sprawdza (pot leje sie z kolegi jak z konia na morskie oko) - nic nie zobaczył wszystko OK Teraz posadził dziewczyne z tyłu i słysze w radyjku:
1 - Nie to raczej z tyłu obciera z prawej.
2 - Dziwna sprawa, ale dalej widzę że jedzie po marginesie.
Zjechał na inny parking odkręca koła z tyłu, ja sie przyglądam mijają minuty, mija godzina bębny zdjęte i looka na zawieszenie i nic.
Wsiedliśmy razem, kobity zostały na orlenie i jedziemy.
2 - I co nic nie słychac.
1 - No juz nie, juz nic sie nie dzieje.
2 - A weź zjedź delikatnie na prawo. I wtedy popłakałem się ze śmiechu...
I tak to jest jak sie ma głośno nie to radyjko co trzeba...
----------------------------------------------
1: o, złapali kogoś na trasie ........ I to z kamerą w dodatku!!
2: hehe, pewnie go puszczą w TVN Turbo
----------------------------------------------
koleś wykonał niebezpieczny manewr wyprz. osobówką i zajechał drogę Tirowi
TIR - co ty od******lasz tą osobówką
MAŁY- spokojnie wszystko miałem wyliczone
TIR- jak jestes taki dobry matematyk to sobie policz ile desek bedziesz potrzebował
MAŁY- jakich desek na co?
TIR - na trumnę głąbie!!!!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum